środa, 7 grudnia 2011

Muffiny na bazie fasoli

Ostatnio kombinuję z muffinami tłuszczowymi i szukam zastępników o niskim IG do mąki, której Indeks wynosi 50. Tym razem zrobiłam wykorzystałam zmiksowaną czerwoną fasolkę. Smak muffin w skali od 1 do 10 określam na 6, co oznacza, że nie ma rewelacji, ale można zjeść :)

Składniki
1,5 szklanki ugotowanej czerwonej fasolki
pół szklanki mleka w proszku
pół szklanki fruktozy
4-5 łyżek kakao (użyłam Decomoreno)
pół łyżeczki sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
4 jajka
3-5 łyżek jogurtu naturalnego (ilość zależy od gęstości ciasta)
pół tabliczki gorzkiej czekolady (min. 70 proc. zawartości kakao)


Fasolkę zmiksować blenderem i wymieszać z pozostałymi składnikami, za wyjątkiem czekolady. Napełnić foremki muffinowe i piec ok. 40 min. w temperaturze 180 stopni.
Czekoladę rozpuścić w 2-3 łyżkach mleka. W jeszcze gorącej zanurzać górne części muffin. Ostawić do wystygnięcia.

Smacznego :)

6 komentarzy:

  1. zdarza sie, ze przepisy czasami nam nie podchodza, no ale tak to juz jest ze smakiem :)

    podziele sie moze moim przepisem

    250 g fasolki czerwonej (masa sucha, ale nie z puszki)
    3 jajka
    4 lyzki jogurtu -u mnie sojowy -( jak zbyt geste ciasto mozna dorzucic wody))
    8 lyzek fruktozy lub miodu akacjowego
    100 g migdalow mielonych

    fasole rozetrzec z zoltkami w blenderze. Dodac migdaly mielone, miod, jogurt i na koncu piane z bialek . Jak zbyt geste dorzucic wody .
    Mieszanka fasoli i migdalow daje wspaniale polaczenie . Pieklam jako keks , ale mozna oczywiscie zrobic mufinki
    polecam ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie - te migdały na pewno mają wpływ na smak. Mi te muffiny na samej fasoli nie za bardzo podeszły, ale mąż zjadł co do ostatniego okruszka i się zachwycał. De gustibus...

    OdpowiedzUsuń
  3. Żeby tak mój mąż zjadł cokolwiek mm-owego...Dla niego dietetyczne = niejadalne ;)
    Skorzystam z przepisu Basi (wybacz ;P), wydaje się... smaczniejszy, na oko ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahah, Beata, wspaniałomyślnie Ci wybaczam ;-) Czekam na opisy doznań smakowych ;-)
    A co do męża, to może po prostu je upiecz nie podkreślając, że są dietetyczne... Można by wręcz zainscenizować coś takiego, że Ty ich nie tykasz na początku, bo są tłuste i pełne cukru... A jak zacznie szamać i oblizywać się w zachwycie, to wytknąć mu dosadnie - O TY... B-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahah, Beata, wspaniałomyślnie Ci wybaczam ;-) Czekam na opisy doznań smakowych ;-)
    A co do męża, to może po prostu je upiecz nie podkreślając, że są dietetyczne... Można by wręcz zainscenizować coś takiego, że Ty ich nie tykasz na początku, bo są tłuste i pełne cukru... A jak zacznie szamać i oblizywać się w zachwycie, to wytknąć mu dosadnie - O TY... B-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie te fasolowe wypieki też nie zachwycają, ale od biedy da się zjeść.

    OdpowiedzUsuń